Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
Czy można złamać rękę w gipsie?
data: 12.05.2014, autor: Bartek Sibiga

Postanowiliśmy dowiedzieć się nieco więcej o filmie Crew Movie Project, którego głownymi bohaterami są Bartek Sibiga i Marcin Pośpiech. Poprosiliśmy członków ekipy o opowiedzenie nam kilku historii związanych z powstawaniem produkcji. Na pierwszy ogień tegoroczny mistrz Polski o sesji na skoczni w backcountry:

 

"Col de Vars, 17 kwietnia, skocznia w backcountry. Już od samego początku coś było z nią nie tak. Najpierw czekaliśmy 3 dni na pogodę, potem razem z Marcinem mocno się poobijaliśmy. Ostatecznie zapadła decyzja, że robię ją sam. Pogoda była idealna, plan na tricki ambitny, a lądowanie płaskie… 

 

Jak się jednak okazało to nie lądowanie było największym problemem. Na wyrównanie najazdu poświęciliśmy co prawda kilka godzin, ale już dawno tak mnie nie wytrzepało przed wybiciem. Na konsekwencje długo nie musiałem czekać. Już przy piątym skoku, jakieś 4 metry przed progiem, przy prędkości ok. 70km/h, na jednej z nierówności złapałem krawędź. Narta natychmiast się wypięła. Wszystko działo się niesamowicie szybko, a ja kompletnie się tego nie spodziewałem. Straciłem równowagę i na pełnej prędkości poleciałem głową w kierunku zlodowaciałego wybicia. Szczęśliwie jakoś udało mi się lekko przekręcić i o skocznię uderzyłem prawą ręką i barkiem. Odbiłem się od progu na dobre 15 metrów, robiąc w locie coś co przypominało lincoln loopa z barku na jednej narcie... 

 

Leżąc w puchu szybko oceniłem swój stan i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, poza bólem obitego uprzednio biodra i zagipsowanej prawej ręki, wszystko wydawało się być w porządku. Szybko zdałem sobie sprawę, że po takiej macie na następny dzień prawdopodobnie nie wstanę z łóżka. Oznaczałoby to tyle, że miejscówa na Col de Vars przepadnie. 

 

Wiedziałem, że mam trick i powinien siąść już przy pierwszej próbie. Wiedziałem też, że jeżeli nie wtedy, to następna okazja będzie dopiero za rok. Z drugiej strony wszystko coraz bardziej mnie bolało. Od szyi przez całe plecy, bark, pachwinę do nieszczęsnej, niedawno złamanej i zagipsowanej ręki. Swoją drogą zastanawiałem się czy można złamać kość, która już jest w gipsie i jakie jest prawdopodobieństwo, że narta wypnie się po raz drugi i tym razem skończy się to mniej szczęśliwie. Na pierwsze pytanie odpowiedź wydawała się prosta, przecież unieruchomiona kość nie może się poruszyć, a co za tym idzie nie może się złamać. Dopiero po 3 tygodniach dowiedziałem się jak bardzo się myliłem. Gdy tylko ściągnąłem gips i zrobiłem zdjęcie usłyszałem krótką i konkretną diagnozę lekarzy - dostawowe złamanie kości nadgarstkowej z przemieszczeniem, prawdopodobnie wymagające jak najszybszej operacji. Wtedy jednak tego nie wiedziałem, a o kwestii wypinającej się narty lepiej było wcale nie myśleć.

 

Nie ukrywam, że stojąc na najeździe czułem się niepewnie, a czas działał tylko na moją niekorzyść. W końcu krzyknąłem drop, kamera poszła w ruch i nie było już odwrotu, po prostu musiałem ustać triczek!"

 

Więcej o projekcie Crew Movie Project na http://crewmovieproject.com.

 

fot. Amok


<< powrót
Komentarze

Dodaj komentarz

Jeśli posiadsz konto na ski2die.pl to się zaloguj. Jeżeli jeszcze nie masz, a chcesz mieć, to już teraz może się zarejestrować.
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO