Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
Voralrberg Ski Trip
data: 21.04.2009, autor: Hivermag.pl

FOTO Tomek Gola fikcja.pl

 

Vorarlberg Trip już za nami. W dotychczasowych materiałach, które zaprezentowaliśmy, skupiliśmy się na aspekcie sportowym naszego wyjazdu. Tymczasem minął ostatni dzień naszej objazdowej podróży po regionie i poznaliśmy go z południa na północ, z zachodu na wschód, zgłębiliśmy też pisane słowo o Vorarlbergu. Freeskiing i związane z nim historie są zapisane na zdjęciach Tomka Goli. Poniżej przybliżamy Vorarlberg podając informacje o regionie, które zdołaliśmy zaobserwować, zdobyć, znaleźć i przemyśleć.

 


Ostatnie trzy dni Vorarlberg Tripu spędziliśmy w Warth, górskim miasteczku, leżącym na granicy z Tyrolem. Dla przypomnienia napiszemy, że wcześniej po trzy dni jeździliśmy w Silvretta Montafon oraz w Diedamskopf. Montafon jest krainą, w której góry Vorarlbergu są najwyższe, siegają 3400 metrów, tworząc pasmo Silvretty, przez które przebiega granica ze Szwajcarią. Natomiast kurorty narciarskie Diedamskopf oraz Warth leżą w objęciach Bregenzenwald, którego największym miastem, zresztą całego Vorarlbergu również, jest Bregenz. Najbardziej wysunięta na zachód część Austrii dała się nam poznać jako miejsce hołdujące tutejszej przyrodzie. Objawia się to poprzez szereg zjawisk, z których nasze największe zainteresowanie wzbudziła architektura. Większość domów, ich elewacje, pokryte są małymi, drewnianymi klepkami.

 

 

 

Co ważne stare domy są dobrze utrzymane, ale w każdej miejscowości znaleźć można zachwycające, nowoczesne formy. Są to budynki proste, nieskomplikowane, z płaskim dachem i ze sporymi oknami często rozciągniętymi na całe piętra. Wbrew polskim wzorcom, taka bryła znakomicie harmonizuje się z górami. Domy są bardzo estetyczne. Poza tym dowiedzieliśmy się, że dzisiejsze bogactwo Vorarlbergu ma swe korzenie w pasterstwie co do dziś jest fundamentem tutejszej kultury i ma swoje odbicie zarówno we wspomnianej arcihtekturze jak i kultywowanej tradycji. Dziś Vorarlberg jest najbardziej zamożnym landem Austrii. W XIX wieku pasterze poczęli eksport swoich wyrobów do odleglejszych miast, Wiednia i Mediolanu. Znaczącym wyrobem, aż po nasze czasy, stał się regionalny ser, którego święto wypada dzień po zejściu owczych stad z hal. Zbierają się wtedy znawcy sprawy i z zadumą kosztują wyroby pasterzy. Kto ma ochotę na skosztowanie regionalnych dań powinien tu, w Vorarlbergu, poszukać restauracji z literą “K”. Oznaczenie to pochodzi od niemieckiego słowa Käse czyli ser. Mieszkańcy regionu zwracają szczególną uwagę na bliskość natury, dbają o nią i wiedzą jak z tego prawdziwego skarbu najlepiej korzystać. Latem tutejsze tereny i góry muszą zniewalać ilością opcji wycieczkowych, pieszych, dłuższych górskich wyryp czy spokojniejszych, rowerowych ścieżek ponad wioskami Vorarlbergu.

 

 

Zimą odnajdzie się tu każdy miłośnik białego szaleństwa, bez względu na umiejętności czy specjalizację. Dla amatorów rekreacji trasy w miejscach, które odwiedziliśmy zdają się być najlepsze z możliwych. Chcący uprawiać narciarstwo pozatrasowe odnajdą w Vorarlbergu prawdziwy raj, tak samo miłośnicy skitourowania, dla których wyznaczono tu mnóstwo zimowych szlaków. Przez dziewięć dni naszej przygody koncentrowaliśmy się na narciarstwie freestylowym. Najlepsi polscy freeskierzy: Szczepan Karpiel, Jasiek Krzysztof oraz Tomek Paździor eksplorowali snowparki, do których zaprosili nas austriaccy organizatorzy czyli ekipa Qparks.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak już pisaliśmy pierwsze dni spędziliśmy w Silvretta Montafon. Dolina wiodąca do Schruns, miasteczka, w którym mieszkaliśmy, otwiera się szeroko na Bludenz, Alpenregion. Z Bludenz autostrada tnie z zachodu na wschód przez kilkadziesiąt kilometrów. Swój początek od zachodu ma w Bregenz, nad jeziorem Bodeńskim, a koniec w Arlbergu, którego centrum są ośrodki narciarskie St. Anton, Zurs oraz Lech. Tutaj droga wiedzie długim tunelem lub serpentynami przez Arlberg Pass. Objazd Vorarlbergu najlepiej zacząć właśnie stąd lub znad jeziora Bodeńskiego. Wracając do samego Schruns warto zwrócić uwagę na kameralne centrum. Z samego Schruns można wyjechać kolejką na Hochjoch gdzie przewidziano tereny narciarskie. Sam snowpark, w którym przez pierwsze trzy dni Vorarlberg Tripu przebywaliśmy znajdziemy natomiast jadąc gondolą Valisera Bahn, kilka kilometrów w głąb doliny, za Schruns. Wznosząc się ku górze dostrzec można wystający ponad graniami z pierwszego planu, mierzący 3312 metrów n. p. m. wierzchołek Piz Buin. Całe pasmo Silvretty, którego widok najlepiej podziwiać albo z Hochjoch lub właśnie z Valisery, piorunuje przestrzennością dolin i głębią nieprzebytych pól śnieżnych. Granie opadają ku dołowi licznymi żlebami, a we wszystko to wplątany jest NovaPark czyli plac zabaw dla freestylowych narciarzy i snowboardzistów.

 

 

 

Po opuszczeniu Silvretty udaliśmy się na północ Vorarlbergu, do Au-Schoppernau, leżacego u stóp szczytu Diedamskopf, który dał nazwę całemu ośrodkowi narciarskiemu. A kurort to nieduży, nieprzygniatający ilością tras i wyciagów, ale w zamian spokojny, malowniczy i cichy. Startuje się gondolą z wysokości 850 metrów n. p. m., wywozi ona na metrów 2090. W dwóch miejscach, gdzie lasy przechodzą w hale utworzono strefy ochronne z uwagi na dzikie zwierzęta zamieszkujące okolice, cała reszta jest do dyspozycji narciarzy. I tak jak w Silvretta Montafon tak i tu, pośrodku tras, gór i widoków, stoi DiedamsPark, a w nim liczne przeszkody dla freestylowców. Spragnieni górskich wycieczek, a mający okazję być w Bregenzenwald powinni wejść na szczyt Zitterklapfen, u którego stóp leży Au. Podobno z niego rozciąga się jedna z najpiękniejszych panoram na tutejsze góry. W pierwszej połowie XIX wieku w Schoppernau mieszkał pasterz, pisarz i działacz społeczny Franz Michael Felder. To on, rywalizując z potężną rodziną Gallusa Moosbrugera, serowego potentata wprowadził reformę mówiącą o kooperacji małych producentów serów we wszystkich wioskach. Napisał książkę “Bogaci i biedni”, w której zawarł swoje przemyślenia. Swoją działalnością odbił pozytywne piętno na dalszych losach regionalnego pasterstwa. Dzisiaj, w Schoppernau, znaduję się muzeum jego imienia. Najwyższą górą, Bregenzenwaldu, 2649 metrów n. p. m., jest Braunarlspitze. Droga na niego zaczyna się w Schrocken, które wraz z Warth tworzą jeden kurort narciarski. Tu spędziliśmy trzy ostatnie dni naszej podróży. Nad Schrocken-Warth stoi szczyt Karhorn o wysokości 2416 metrów. Z drugiej strony nad kurortem pochyla się jeden z najczęściej zdobywanych szczytów północnej części regionu, mierzący 2533 metrów n. p. m., Widderstein, Warth leży w dolinie, na granicy Vorarlbergu z Tyrolem. Stąd jest bardzo blisko do Lech, ale w czasie gdy my tu byliśmy, chcąc dojechać tam należało jechać zupełnie w drugą stronę, okrężną trasą. Było tak z uwagi na lawiny, które tuż za tablicą miejscowości Warth zasypały drogę na odcinku kilkuset metrów. Zresztą nasz apartament miał ze swych okien widok na górę, z której każdego dnia schodziły mniejsze i większe lawiny. Niosły one do naszych uszu huk i szmer kłębów śniegu, często zmieszanego z ziemią. Wrażenie niesamowite, szczególnie wziąwszy pod uwagę, że wszystkie osuwiska mokrego, ciężkiego śniegu wywołane były same przez się. Schrocken-Warth to miejsce, które objawiło się nam widokami karzącymi powrócić tu w czasie głębokiej zimy. Łatwo dostępne tereny freeridowe, przedzielone skałami, z których większość może się nadawać na dropy, mogą przypaść do gustu nawet najlepszym freeridowcom. Miłośnicy freestylowej jazdy w backcountry również znajdą tu dla siebie liczne deniwelacje terenu, bule, grzędy, linie między drzewami. A ponad tym wszystkim szczyty o zróznicowanym stopniu trudności wejścia i zjazdu, każdy kuszący różnorodnością terenu. Do Warth trzeba będzie jeszcze wrócić.

 

Vorarlberg jest regionem, którego droga jest mocno naznaczona przez sztukę. Jest miejscem gdzie zewsząd patrzą Alpy. Dbając o swoją przeszłość, Vorarlberg jest otwarty na to co niesie ze sobą teraźniejszość. Jadąc z jednego krańca regionu na drugi mijaliśmy tego świadectwa- drewnianą, nowoczesną architekturę, budynki użyteczności publicznej jak i prywatne domy. Różne od standartowych, alpejskich, ale według nas jeszcze ciekawsze. Poza serem, który jest najbardziej znaną vorarlberg'ską specjalnością, właśnie drewno jest surowcem, który nadaje Vorarlberg'owiregionowi obfitemu w lasy, ten niepowtarzalny charakter. Zderza się tu nowe z tym co było od zawsze: regionalna sztuka i rzemiosło z postępem, domy wiekowych mieszkańców z młodością obecnych projektantów, góry goszczące wyciągi narciarskie i narciarzy, stoki będące świadkami każdej zimowej mody konfrontujące się ze świeżą falą freeskiingu. WIĘCEJ ZDJĘĆ ->TUTAJ

 


<< powrót
Komentarze
21-04-09 23:27:55 gaju!
sick! ;)
23-04-09 20:06:21 steeze
oczywiście no hate dla was, ale nawiązując do ostatniego update'a to: hm... wątpie że narciarze jak: LJ, Andy Parry, Brogan, John Ware, JF Houle, Alex Bellemarre (360 sw up pretzel 450 out with super steeze), Ian Corso (przed JOSS) czy nawet A.Martini, albo Niklas Eriksson ( do wygrania superunknown nie miał sponsora ) dostają od sponsorów więcej niż Szczepan. ^ jezeli nie wiecie kto to, to polecam ostatni edit clown school http://newschoolers.com/web/content/viewvideo/id/264042/cat/top/, TC, lub Chug Life. Oczywiście mam wielki respect do Szczepana, tylko wspominam jedną tysięczną niedocenionych riderów...
23-04-09 20:11:20 steeze
chociaż z drugiej strony nie wiem czy powinienem porównywać riderów z Polski do tych, pochodzących z krajów gdzie warunki do jazdy są duuużo lepsze. Wiem, że między nimi jest przepaść w poziomie i jest to zrozumiałe. Do powyższej listy dołącze tylko jedną osobę: Philip Casabon aka B-Dog. nuff said.
23-04-09 20:20:20 steeze
"dokładnie biedne dzieci ze stanów,które dostaja wiecej od rodziców na miesiąc niz szczepan od sponsorów na sezon " - jasne, ameryka, czy skandynawia to kraje idealne, gdzie każdy podciera się 100 dolarówkami...
25-04-09 16:11:13 Szcz9pan
jak coś to pisz na gg to możemy razem porozmawiać kto, za co i ile dostaje. bo tutaj nie ma sensu tego pisać ;) i wiem ,że nie jestem brogan, wallisch czy harlaut bo jestem zwykłym wsioczkiem ze zokopanego ktory nigdy tak nie myslal. A jesli jestes jednym z tych "niedocenionych" rajderow to mogę Ci chętnie pomóc.
26-04-09 10:04:13 mieszko
choopaki ale nosi jak janosik!

Dodaj komentarz

Jeśli posiadsz konto na ski2die.pl to się zaloguj. Jeżeli jeszcze nie masz, a chcesz mieć, to już teraz może się zarejestrować.
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO