Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
Lans Bouce Drink Blink
data: 17.11.2008, autor: Gnalizzzle

Ostatnio było o muzyce, dzisiaj troche o szerokich gaciach, łańcuchach na szyji, kurtkach z futrem i innych mniej lub bardziej lansowych gadżetach. Wiadomo o co chodzi - wszyscy lubią wpisywać się w odpowiedni styl charakterystyczny dla freeskiingu, bo jak ktoś kiedyś mądrze powiedział „nie jest źle czuć sie dobrze”.

            Każde dziecko wie (albo powinno wiedzieć), że narciarska moda nowej szkoły zdecydowanie różni się od tradycyjnej, gdzie lansowane są świecące się materiały, miliony jakiś nikomu niepotrzebnych naszywek, plakietek i innych wynalazków. Klasycznym przykładem są ciuszki z logo pająka, jakże chętnie kupowane przez brzuchatych, wąsatych panów na kosmicznych nartach na których sam Lord Vader nie powstydziłby się jeździć. Zostawmy jednak wąsaczy i Lorda V. w spokoju, a popatrzmy sobie z bliska na poszczególne elementy z których składa sie wizerunek freeskiera.

 

            Po pierwsze – narty. Zdaje się, że niektórzy kierują sie dającą się zaaplikować również do pewnych elementów ubioru dewizą „im szersze tym lepsze”. Ostatnio nawet jakiś człowiek na forum www.ski2die.pl pytał się czy narty K2 Made’n’AK nadają się do skakania w parku. Życzę powodzenia w operowaniu w powietrzu dechami, które mają coś około 12cm szerokości pod butem. Ale wrażenie na postronnych jak najbardziej gwarantowane. Jeżeli jednak zdecydujecie się na jakieś normalne twintipy, to nie zapominajcie o grafice! Twintipowa grafika mocno odbiega od typowych narciarskich bliżej nie określonych maziuchów i form geometrycznych. Mamy przedziwne ludziki i helikopterki policyjne (K2), motywy buddyjskie (V-ski), chińskie krzaki (Head), wijące się rośliny, smoki, drzewa z twarzami i trolle (Line) czy też roboty i „orła cień” (Salomon). Każdy znajdzie coś dla siebie, i co więcej, będzie to w miarę niepowtarzalne (w Polsce to w ogóle mamy fajnie, bo tak nas mało, że każdy by mógł inne narty mieć). Dodacie do tych wszystkich cudów parę zabawnych naklejek (byle nie za dużo) lub wynik własnego twórczego uniesienia i można uderzać do snowparku na lansy.

 

            Po drugie – ubiór. Hoho, to dopiero jest temat-rzeka... Moda niby podobna do snowboardowej, ale wystarczy rzut oka na buty i wiadomo kto narciarz a kto nie. Spodzień jest zwykle szeroki, choć część ujeżdżaczy twintipów nie przegina w tym temacie i wybiera raczej zachowawcze, choć odmienne od tradycyjnych, że się tak krawiecko wyrażę, kroje. Jednak rootsowi wyjadacze i klasycy gatunku uderzają zwykle w rozmiary XXL, przypinają sobie miliony wisiorów, łańcuchów, bandanek i innych wynalazków, chyba jeszcze tylko lisiej kity nie było, ale poczekajmy, na pewno ktoś na to wpadnie prędzej czy później. Rzeczone wisiory tańczą w powietrzu na wszystkie strony, co jest efektem bardzo ciekawym, gorzej jednak jakby się rider w to wszystko zaplątał...

 

            Spodnie jak wiadomo nosi się nisko (słynne hasło „All ya riders keep da pants low”) a przed obsunięciem się ich z dolnej części pleców chroni je obowiązkowy pasek z ćwiekami. Paski z ćwiekami są w ogóle ciekawym zjawiskiem, któremu warto się przyjrzeć. Modne zarówno wśród „rapowych” małolat z gimnazjum, punków z kolczykami w każdej części twarzy, jak i narciarzy progresywnych czy snowboarderów, przybieraja najróżniejsze formy i kształty. Opcji jest cała gama - najzwyklejsze, z trzema rzędami piramidek, z kolcami, z przeróżnymi klamrami w kształcie logo firm, aż po ćwieki przypominające trupie czaszki (wersja dla koneserów). Ostatnio jednak zaobserwować możemy chyba zmierzch popularności tej części garderoby – na jakże opiniotwórczym forum www.newschoolers.com pojawiły sie głosy, że „studded belts are so gay” i że można je kupić w każdym centrum handlowym. W Stanach może i tak jest, ale nad Wisłą niekoniecznie, więc większość krajowych riderów paseczek w ćwiekami w swej kolekcji posiada. 

 

            Co chroni narciarza przed przenikliwym mrozem i srogimi górskimi wiatrami? Chroni go kurtka, która stanowi kolejny jakże ważny element ubioru, a przez to również i „autopromocji”. Ostatnimi czasy na topie były kurtki z wszytym w kaptur futrzakiem (moda a’la Sean Paul). Futrzak jest fajną rzeczą, bo jak jest mgła to na futrzaku osadza się szron, co upodabnia właściciela tegoż futrzaka do jakże sympatycznej postaci Dziadka Mroza. Czasami zdarza się, że kurtka ma taki sam kolor co spodnie, lub też wzorki na jednym i drugim są identyczne. Czyżby obudziła się w riderach tęsknota do jednoczęściowych kombinezonów? Kto wie, faktem jest jednak, że Jon Olsson często pojawia się w filmach w ciuszkach stanowiących komplet, zwykle czerwonych albo - ostatnio na fali kiczowatej mody z lat 80tych – różowych. Cokolwiek byśmy o tym nie myśleli, na pewno jest to oryginalne, a oryginalność w tym sporcie jest składnikiem niezmiernie ważnym. Prosi jak wiadomo dyktują pewne trendy, za którymi podążają szerokie rzesze amatorów freeskiingu, niewykluczone więc że niedługo zobaczymy w snowparkach (które może kiedys wreszcie powstaną) kolesi w różowych kurtkach i portkach.

 

            Ubraliśmy całego narciarza w piękne lansowe ciuszki, to teraz zadbajmy żeby mu główka nie zmarzła i żeby słońce nie wypaliło mu oczu. Ciepła czapeczka w zimowe zamiecie i zawieruchy przyda się jak najbardziej. Może to być klasyczna „beanie” czyli fasolka, lub też nieprzemijająco modna czapa w stylu indiańskim, taka z klapkami na uszach i zwisającymi z nich sznurami (tak tak, wszystko co dynda jest super). Mogą być też czapy z wielkimi pomponami, z daszkami, a na summer campie nawet same daszki, bądź chusta na głowie zagwarantują wam powodzenie wśród wszelkich twintip candies i innych ślicznotek. Jeżeli chodzi o ochronę oczu (którymi wieczorem po nartach wyłowicie z tłumu te ślicznotki) to niekwestionowanym liderem są gogle pewnej firmy na literkę O. Obowiązkowo lustrzane szybki, zaokrąglony kształt i wszelkie możliwe kolory oprawy, sprawiają że ten właśnie gadżet niepodzielnie króluje na głowach freeskierów oraz jest przedmiotem wielkiego pożądania. Niektórzy tak świetnie się w nich czują, że nie zdejmują ich podczas posiłków, a prawdziwi fanatycy owe gogle kolekcjonują. Okulary słoneczne raczej nie wchodzą w grę.


            Żarty, żartami, każdy powie, że przesadzony lans jest cechą jak najbardziej patologiczną. Z drugiej strony jednak, utożsamiając się z newschoolową bracią każdy chce w jakiś sposób okazać na zewnątrz swoją przynależność do tej, jakże elitarnej gupy J. Niezdrowy byłby też lans niepoparty żadnymi umiejętnościami. Wszyscy obśmialiby koleżkę obwieszonego łańcuchami, z portkami poniżej tyłka, któryby nie umiał hipnąć zwykłego ogóra. Natomiast o srogim egzekutorze trików, wyglądającym podobnie, już nikt złego słowa nie powie. Najważniejsze w tym wszytskim jest bowiem to, żeby wykształcić swój własny styl, być niepowtarzalnym. Freeskiing jest bowiem sposobem wyrażania siebie, gdzie improwizacja i pomysłowość jest umiejętnością wysoce cenioną.   


<< powrót
Komentarze
03-12-08 10:41:33 wroniak
a co z najnowszym trendem, tight pantsami? :P
11-05-09 23:44:28 ajmar7
taaa koszulka xxxl (to akurat pro) ale do tego rurki... i komin na bani... ? wtf?
11-05-09 23:45:12 ajmar7
taaa koszulka xxxl (to akurat pro) ale do tego rurki... i komin na bani... ? wtf? kultura(?) EMO wkrada sie wielkimi krokami...

Dodaj komentarz

Jeśli posiadsz konto na ski2die.pl to się zaloguj. Jeżeli jeszcze nie masz, a chcesz mieć, to już teraz może się zarejestrować.
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO