Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
LivignoCamp 2009

Piąty LivignoCamp już za nami. Przyznać trzeba, że w tym roku dopisało nam praktycznie wszystko. Pogoda była dobra (choć zawsze może być lepsza), ale 5 z 6 dni było słonecznych, a śnieg był wyjątkowo dobry jak na końcówkę kwietnia, więc warunki do jazdy i skakania znakomite. Należy tez „troszkę” pochwalić Włochów, którzy tym razem starali się nie ociągać z otwieraniem snowparku i nawet „prawie” im to wychodziło.

 

 


Dużym pozytywnym zaskoczeniem był dla nas park na Carosello, w którym wraz z Kostkiem, Kasperm i Jaśkiem i naszymi grupami spędziliśmy pełne 2 dni – myślę, że największy progress na boksach nastąpił właśnie tam. Jeśli dodać do tego 8 skoczni w linii (od 3 do 6 metrów) to naprawdę można było zafundować sobie  bardzo przyjemne przejazdy.

 

 

 


Dni w parku na Mottolino zaczynaliśmy zawsze od kilku przejazdów w halfpipie – naprawde idealna rozgrzewka i znakomite ćwiczenie na wszystkie elementy freeskiingowego „rzemiosła” – nauka koordynacji, timingu, wybicia, pracy kolan, sylwetki i prowadzenia nart.

 

 

 

 

Po tym stałym punkcie programu przechodziliśmy do jazdy switch oraz skakania na liniach „S” oraz „M”

 

 

 

 

okazjonalnie zaliczając przy tym niewielkie boksy na końcu przejazdu.

 

 



Bardziej zaawansowana część kursantów kierowała się wraz z Jaśkiem na linię „L”, gdzie doskonaliła długie i spokojne loty z grabami oraz pierwsze rotacje na „poważnych” skoczniach – około 7-10 metrów stołu.

 

 

 


Zajęcia trwały codziennie od godziny 10-tej do 13-tej, popołudniami zaś wszyscy rozwijali swoje zajawki – jedni na skoczniach

 

 

 

 

inni w boksach

 

 

 

 

kadra aka. starszyzna aka. dinozaury udawała się na pozatrasowe wypady freetourowe

 

 

 

 

 

 

a jeszcze inni udawali się do barów lub apartamentów, żeby znieczulać to co ich BOLY po całym dniu (wink Szczepan) skakania.

 

 

 


Wieczory w Livigno upływały na tradycyjnych rozrywkach oraz videocoachingu, który co drugi dzień gromadził w moim apartamencie spore grono freeskierów i freeskierek.

 

 

 

 

Około 22.00 kończyła się analiza wyczynów w snowparku i zaczynało również tradycyjne „zwiedzanie”, które trwało czasem do wczesnych godzin porannych. Pomimo tak intensywnego nocnego treningu całej (prawie Fonku) grupie należą się grande brawa za to, że następnego dnia około godziny 10.00 dzielnie stawiała się w snowparku.

 

 

 


Livigno to jednak nie tylko snowpark i imprezy, więc mieliśmy okazję obcować również z „dzikimi” stworzeniami, które znamy tylko z reklam

 

 

 


Oraz piękną alpejską architekturę

 

 

 

 

Do zobaczenia za rok na kolejnej edycji LivignoCampu.

 

 

 


Arrivederci bambini prosciutto fungi quattro fromagio lavazza lamborgini murcielago luka tonni cippola e pomodori maseratti sedici grande emozioni

 

 

 

Ciao

 

Foto: Tomek Gola / Fikcja.pl; Andrzej Lesiewski oraz ostatnie zdjęcie -  fotograffo italiano


<< powrót
Komentarze
03-05-09 15:54:00 Szcz9pan
No tak tak ze odrazu do baru ... no rzeczyyyyywiscie xD
18-05-09 08:39:45 elmarcin
rozumiem ze OCZYWISCIE nie mozna byla zalaczyc zdjecia jak SKACZE. THNX ;) a tak w ogole wiesz....

Dodaj komentarz

Jeśli posiadsz konto na ski2die.pl to się zaloguj. Jeżeli jeszcze nie masz, a chcesz mieć, to już teraz może się zarejestrować.
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO