Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
Tomek Paździor

Imię i nazwisko: Tomek Paździor

Wiek: 17

Home town: Zakopane

Sweet spot: Zakopane

Sponsors: Salomon, hiver.pl, troyan, FCA.

 

Jak zacząłeś jeździć na tt? Kto lub co Cię do tego skłoniło?

Moja przygoda z freestyle’m zaczęła się gdy miałem 13 lat, a perspektywą mojego życia był slalom. Od zawsze kochałem narty, lecz nigdy nie znałem ich w tak pięknym wydaniu, aż do czasu. Pewnego razu, przechodząc z psem pod Nosalem zobaczyłem Kostka Strzelskiego, który robił na nartach rzeczy nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika, zdaje się, że było to 360. Momentalnie zmienił się mój pogląd na świat... do dzisiaj się nie obudziłem z tego pięknego snu.

Ile to już sezonów i co uważasz za swoje największe osiągnięcie?

Trudno zliczyć czas, spędzony w tak przyjemny sposób. No oko jest to około czterech sezonów. Największe osiągnięcie? Hmm, myślę, że odnalezienie szczęścia w życiu bądź spełnianie się w swojej pasji. Najważniejsze to mieć marzenia, reszta przyjdzie z czasem.
 
Z kim jeździsz? Kto robi Ci zdjęcia? Z kim filmujesz?

Trudno jednoznacznie określić z kim jeżdżę. Przeważnie są to najbliżsi znajomi (Tomek Wojnar, Mateusz Granat, Tomek Wolak),  z racji na to że doskonale się bawimy spędzając czas razem i wzajemnie się nakręcamy – masa śmiechu i stały progress. Tak samo jest z filmowaniem (Kostek Strzelski) i zdjęciami (Bartosz Jania).

 

Jak to było z kontuzją? Co robiłeś i co się stało?

Nie lubię wracać do tych chwil. Pierwszy raz byłem załamany i mam nadzieje, że ostatni - zerwane więzadło krzyżowe w kolanie. Kontuzji nabawiłem się na PFO 2008 przy schodzeniu z raila podczas eliminacji. Miał być dizaster 270 in, lecz w planach nie miałem „kolano out”. Pół roku wegetacji, dochodzenia do siebie i ciągłego stanu melancholii, czy też tęsknoty, trudno wyrazić słowami, kto przeżył to wie o czym mówię. Lekarze rokowali mój ewentualny powrót do rekreacyjnej jazdy na styczeń 2009. Na narty udało się stanąć końcem sierpnia. Cud : )


Ciężko było skoczyć pierwszy raz po kontuzji? Jaki trick siadł?
 
Oj wesoło nie było. Nogi się trzęsą, skocznia wydaje się większa niż zawsze, w głowie dziwne myśli, tak jakby coś się poprzestawiało. Jeszcze chwila namysłu... dobra trzeba jechać... głęboki wdech.... skocznia coraz bliżej... zamykam oczy... cork 7... jest lądowanie! Jestem cały? Cały! Noga jest? Jest! Chwila namysłu...Ogromna radość, nie do opisania.

 

Plany na sezon?

Nie ma co gadać, trzeba wykorzystać zimę w stu procentach i takie są moje plany, jak najwięcej czasu spędzić na śniegu i trochę pojeździć po zagranicznych snowparkach. Najważniejsze żeby zdrowie dopisało.

 


<< powrót
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO